Dziś temat "kobyła". Myślę, że spokojnie można napisać o tym XII tomową księgę. Postaram się
jednak w kilku wpisach przybliżyć temat. Do rzeczy - ostatnio dość popularnym
tematem w "RR"* są kolory. A dokładniej rzecz ujmując - kolory strojów. Jedni twierdzą, że
ludzie w średniowieczu chodzili ubrani kolorowo, inni wręcz przeciwnie -
wysuwają argumenty o biedzie zwykłych
ludzi i ogólnej mało-dostępności barwionych materiałów. Spróbuję przybliżyć co
mówią o tym źródła i mądre książki i czym tak na prawdę dysponujemy. Zajmę się
wełną jako, że była ona najpopularniejszym surowcem do wyrobu strojów w
przeważającej części społeczeństwa średniowiecznego. Artykuł ten będzie składał
się z serii pomniejszych wpisów, które będą analizować i opisywać sytuację w
poszczególnych regionach. Uznałem, że będzie to ciekawsze niż długi i nudzący
artykuł dotyczący całej Europy. Dzięki temu mogę też skupić się konkretnie i
szczegółowo na konkretnych miastach i regionach. Dziś szeroko pojęta Europa Zachodnia. Zapraszam
do lektury.
Na początek leci
ikonografia. Tę traktuję jako "ponadmiejscową". Nie ma się co
oszukiwać - jest kolorowo. Pisano już,
że odcienie kolorów w ikonografii mają się nijak do kolorów uzyskiwanych naturalnie.
Nie jest to zasadą, ale w większości przypadków tak właśnie jest i na podstawie
swojego skromnego doświadczenia w barwieniu mogę to potwierdzić. A zatem nie
jest to najlepsze źródło do rekonstrukcji kolorowego stroju. Warto tutaj jednak
zauważyć pewną rzecz. Mimo tego, że wiadomym jest, iż część lub może nawet
większość malarzy pracowała dla mniej lub bardziej możnych ( de Berry jest
oczywistym przykładem) to można zauważyć jedną charakterystyczną rzecz. Nie
ważne gdzie, kto i w jakim czasie tworzy - zawsze ( no może prawie zawsze...)
przedstawia ludzi ubranych w jakiś sposób barwnie. Wykluczam oczywiście pewną
ilość przedstawień przy pracy itp. oraz biorę pod uwagę, że takie
przedstawienia mogły być upiększane w celu przedstawienia rzeczywistości
idealniejszej niż jest zatem trzeba
pamiętać o marginesie błędu, ale wniosek nasuwa się dość oczywisty - analizując
ikonografię można stwierdzić, że ludzie starali ubierać się możliwie kolorowo.
Warto przyjrzeć się
również znaleziskom z Yorku. Co prawda w "Coppergate" nie odkryto za
wiele barwionych tkanin ( lub przynajmniej ja nie dokopałem się do spisu), ale
odkryto za to dość duże ilości surowców barwierskich z czasów anglosaskich. Co
dokładnie znaleziono ? Po pierwsze oczywiście marzannę. Jako, że do barwienia
stosowano głównie korzenie marzanny, to właśnie te części rośliny zostały
odnalezione przez badaczy. Autorzy potwierdzają również, że najczęściej
odkrywanym barwnikiem w tekstyliach (wykopane fragmenty tkanin) z Coppergate
była właśnie alizaryna pochodząca z marzanny. Druga popularna i często
odnotowywana roślina to janowiec
barwierski. Do farbowania używano całych roślin. Dowodzi to, że w średniowieczu
oprócz głównych i podstawowych barwników lubiono także wykorzystywać lokalnie
dostępne surowce. Fakt ten potwierdzają również znaleziska z Nowogrodu, o czym
napiszę w kolejnych częściach artykułu.
Oznacza to, że rekonstruując określoną postać zamieszkałą w konkretnym
rejonie geograficznym należy wziąć pod uwagę lokalną dostępność surowca
do barwienia (dla przykładu- ustalono, że w tych samych czasach, gdy anglosascy
farbiarze używali na szeroką skalę marzanny, w wikińskim Dublinie i na
Grenlandii przeważał fiolet uzyskiwany z
porostów). Ostatnią
z głównych roślin barwierskich jest urzet. Odnaleziono go w kilu przypadkach. W
małych ilościach odnaleziono również szczątki rezedy ( dającej kolor
żółty). Roślina ta występuje jednak jako
zwykła część flory miejskiej (chwast), więc do końca nie wiadomo w jakim
stopniu była wykorzystywana do barwienia.
Co zaś do koloru niebieskiego się tyczy, to warto zauważyć, że po sprowadzeniu indygo do Europy, farbowanie nim często było zakazywane. W Niemczech uznano ten barwnik za niszczący włókna. Należy tu chyba jednak doszukiwać się interesów kupców handlujących urzetem (Niemcy aż do XVIII wieku były największym eksporterem tejże rośliny) niż niedostatecznej wiedzy farbiarskiej Niemców. W Anglii, w pewnym okresie, stosowanie indygo było karane nawet śmiercią. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mamy, jak do tej pory, dowodu wykopaliskowego, który potwierdziłby, że barwienie urzetem było dostępne dla wszystkich warstw społecznych i faktycznie stosowane na szeroką skalę. W następnym odcinku : Królestwo Polskie i okolice.
Chłopi przy pracy w słynnych wydają się być całkiem kolorowi... "Les Très Riches Heures du duc de Berry" Francja, ok.1410 |
Pojawia się tu jednak
pytanie: czy to wszystko nie jest przesadzone, czy faktycznie średniowiecze
było aż tak kolorowe i czy wszyscy mogli sobie pozwolić na takie tkaniny. Moja
żywość umysłu każe mi w ten fakt wątpić.
Sprawdźmy co
napisali o tym Crowfoot&Pritchard&Staniland w "Excavations in
London. Textiles and Clothing". Przeanalizowano 351 próbek pochodzących z
różnych stanowisk archeologicznych w Londynie. W większości są to próbki
datowane na XIVw. Jest też niewielka liczba pochodząca z XIIw., XIIIw. oraz XVw.
Ze wszystkich próbek pozytywny wynik na
obecność barwnika dało (aż!) 220 (63%) przy czym sami autorzy zauważają, że
odsetek wełen mógł być wyższy ze względu na nietrwałość niektórych roślinnych
pigmentów. Wśród wszystkich barwników zdecydowanym zwycięzcą jest marzanna. Wydaje
się więc, że kolor czerwony był dość popularny wśród średniowiecznych
mieszkańców Londynu. Zdziwić może natomiast fakt, że indygotynę ( obecną w
indygo i urzecie barwierskim) odkryto w mniej niż 5% przypadkach. Jest to o
tyle dziwne, że urzet barwierski, o czym wspominają autorzy, jest dość licznie odnotowywany w zapiskach handlowych. Oczywiście możemy
również stwierdzić, że słabo wybarwione na niebiesko tkaniny mogły się nie
zachować, gdyż indygotyna jest nietrwałym chemicznie barwnikiem. Nawet jednak
gdyby odnotowano nie 5% a 10% próbek wybarwionych na niebiesko to patrząc
holistycznie jest to mała liczba. Odnaleziono również wełny barwione na żółcie
i brązy, przy czym należy zauważyć, że żółci najprawdopodobniej używano również
w połączeniu z innymi surowcami barwierskimi takimi jak marzanna (odcienie
pomarańczowego, złotego, brązowego) lub z urzetem (najprawdopodobniej droga
"kermitowa" zieleń). W ogóle należy zauważyć, że barwniki często
łączono i używano w celu ożywienia, zmienienia lub nadania odpowiedniego
odcienia tkaninie. Reszta tkanin najprawdopodobniej
nie była barwiona... Można przyjąć, że
pozostałe 37% albo nie było barwione w ogóle, lub zostało wybarwione barwnikami
typu kora olchy i dębu, galasy, łupiny orzechów, które są bardzo nietrwałe. Są
to surowce dające kolor szary, brązowy, czarny i ich wszelkie odcienie. I już
widzę ten wysyp mroków biegających w czarnych nogawicach (powrót do korzeni?) i
dubletach. Czerń, o której piszę to nie jest na pewno czerń anilinowa, jaką można
dostać w sklepach. Bliżej jej do ciemnej, nasyconej szarości i burości,
ciemnych brązów niż do współczesnej czerni.
Marzanna barwierska. Trochę to późne, ale jest.
"Herbarium
Blackwellianum. . ."
Nuernberg,
1750–73
|
Przytoczę jeszcze
ciekawy wpis z kolejnej pozycji.
Badania, o których napiszę warto przeanalizować między innymi dlatego,
że próbki pochodzą z różnych rejonów i krajów Europy. Całość datowana jest na
tzw. "Viking Age", co wg autora obejmuje lata 800-1066. Zbadano 220
próbek pochodzących z Dublina, miasta Yorvik i 19 innych miejsc w Norwegii i
Dani. 90 (41%) z nich dało pozytywny wynik na obecność barwnika. Oczywiście,
tak jak się spodziewałem, odkryto barwniki pochodzące zarówno z popularnej
marzanny barwierskiej jak i porostów (co jest dość jednak lokalnym elementem,
chociaż w Londynie również o nich wspominano) dających kolor purpurowy.
Stwierdzono występowanie koloru żółtego ( nie określono surowca barwierskiego)
oraz pigmentu indygotyny, najprawdopodobniej pochodzącej z urzetu, który to
surowiec był również mieszany w celu uzyskania fioletów ( z marzanną) i zieleni
(niezidentyfikowane zielsko dające żółć). W kilku przypadkach stwierdzono
również występowanie łupin orzecha włoskiego ( na zaprawie z żelaza) dającego
bardzo ciemne odcienie brązu. Niestety nie ma danych procentowych, w jakich
proporcjach występowały względem siebie barwniki. Co ciekawe stwierdzono
również, że poszczególne barwy dominowały w konkretnych rejonach. Czerwień w
Danelaw (nazwa użyta w "Anglo-Saxon Chronicle", dziś środkowa Anglia), fiolet w Irlandii,
błękity i zielenie w Skandynawii. Myślę, że należy tu przede wszystkim
uwzględnić różnice regionalne oraz dostępność poszczególnych roślin. Przepięknym
przykładem ilustrującym regionalne różnice w dostępności kolorów jest wiersz
niejakiego Winric'a
z Treves (l068-97), który już w XI wieku,
w swoim "Conflictus
Ovis et Lini" pisze o zieleni Flandrii, czerwieni Anglii, niebarwionych
tkaninach Teutonów i "pięknym czarny barwniku" Nadrenii.
Interesujące
rozporządzenie wydano również w Szkocji, w roku 1457. Dotyczyło ono robotników i pracowników rolnych, którym
nakazywało w normalny dzień nosić stroje w barwie szarej lub białej ( tu
najprawdopodobniej chodzi o wełnę niebarwioną) zaś w dzień świąteczny tkaniny
"jasno niebieskie lub zielone lub czerwone".
Ciekawe wnioski
nasuwają się jeśli chodzi o kolor czerwony. Tkaniny, które zawierały ten
barwnik zostały odnalezione w Londynie oraz innych miejscach w dość dużym
odsetku. Z kolei duża ilość korzenia marzanny w Yorku pozwala myśleć, że nie
był to wyjątek. Wynikałoby z tego, że cena barwienia marzanną wcale nie była
zaporowa dla części (bądź większości) mieszczan. Mówię oczywiście o
mieszkańcach poszczególnych regionów Anglii i okolic co można najprawdopodobniej
rozciągnąć na tereny Flandrii, Niderlandów i płn. Francji, gdyż to właśnie tam
najmocniej zaznaczały się wpływy angielskie. Wielka Brytania była znana z
użycia tego barwnika. Już w XI-wiecznych angielskich źródłach podane są
instrukcje dotyczące uprawy marzanny barwierskiej. Rośliny te uprawiano również
na szeroką skalę w Niemczech i we
Francji aż do uzyskania przez naukowców alizaryny drogą sztucznej syntezy w
roku 1868.
Farbiarz przy pracy.
"Die Hausbücher
der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen”
Niemcy, ok.1425
|
Co zaś do koloru niebieskiego się tyczy, to warto zauważyć, że po sprowadzeniu indygo do Europy, farbowanie nim często było zakazywane. W Niemczech uznano ten barwnik za niszczący włókna. Należy tu chyba jednak doszukiwać się interesów kupców handlujących urzetem (Niemcy aż do XVIII wieku były największym eksporterem tejże rośliny) niż niedostatecznej wiedzy farbiarskiej Niemców. W Anglii, w pewnym okresie, stosowanie indygo było karane nawet śmiercią. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mamy, jak do tej pory, dowodu wykopaliskowego, który potwierdziłby, że barwienie urzetem było dostępne dla wszystkich warstw społecznych i faktycznie stosowane na szeroką skalę. W następnym odcinku : Królestwo Polskie i okolice.
* Jedno z
najmniej odpowiednich określeń dotyczących rekonstrukcji historycznej w Polsce
jakie słyszałem. Rycerzy to u nas jak na lekarstwo...
brawo!
OdpowiedzUsuń43 year old Structural Engineer Alessandro Rowbrey, hailing from Haliburton enjoys watching movies like The End of the Tour and Ghost hunting. Took a trip to Historic Centre of Salvador de Bahia and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. kliknij tutaj, aby uzyskac wiecej informacji
OdpowiedzUsuńVampires in the Enchanted Castle casino - FilmFileEurope
OdpowiedzUsuńVampires in the Enchanted Castle 바카라 사이트 Casino. nba매니아 Vampires in the Enchanted Castle septcasino Casino. Vampires in https://access777.com/ the Enchanted Castle Casino. Vampires deccasino in the Enchanted Castle Casino. Vampires in the Enchanted