poniedziałek, 10 czerwca 2013

Herjolfsnes cz.1

Przyznaje się. Jestem fanem wykopalisk w Herjolfsnes. Z drugiej strony nie lubię monotonii, tym bardziej, że wśród późnośredniowiecznych męskich tunik jest w czym wybierać. Temat pozornie prosty, ale nie oczywisty, bo mało popularny, czym doskonale wpisuje się w założenia bloga. Dziś, o "zapomnianych" tunikach z południowej Grenlandii.

Dlaczego Herjolfsnes ?
Ano, bo jak się nie ma, co się lubi - to się lubi, co się ma.
Warto jednak wyjaśnić pewną kwestię. Zdarzyło mi się już bowiem czytać zarzuty stawiane rekonstruktorom o niekompatybilności tunik z Grenlandii z resztą europejskiego stroju ( argumentacja w stylu "przecież to tak daleko...").
Jest to niestety kolejny przejaw "współczesnego", błędnego pojmowania średniowiecznej geografii i zależności pomiędzy miastami, bez większego zgłębienia tematu. Twierdzenie, że miejscowość Herjolfsnes była oderwana od Europy jest tak samo błędne, co mówienie o średniowiecznych Niemczech (a przypomnę, że Zjednoczenie Niemiec nastąpiło w wieku XIX ).
Kolonia(!) ta została założona przez islandzkich osadników. Wszystkim niezorientowanym przypomnę, że miejscowość była portem i w miejscy tym odbywał regularny handel. Niektóre źródła stwierdzają nawet, że mieszkańcy byli wręcz uzależnieni od europejskich dostaw. Powołam się tu między innymi na autorytet samego P.Norlunda. Biorąc pod uwagę migrację ludności należy domniemywać, iż mieszkańcy Herjolfsnes nie byli zapóźnieni w modzie, mieli bowiem częsty kontakt z mieszkańcami Starego Kontynentu a jako europejczycy starali się naśladować to, co widzieli. Potwierdzają to również same wykopaliska. Dostarczają dużej ilości strojów, których wygląd i krój nie odbiega od ikonografii i standardów europejskich. Naleciałości miejscowe, takie jak rodzaj użytej wełny oraz jej charakterystyka  w żadnej mierze nie przesłaniają całości jako ciekawego, a zarazem nadal mało wykorzystywanego źródła.

Co jeśli nie Bocksten, H.43 i H.63 ?
Jeśli ktoś "siedzi w temacie" wie, że wyżej wymienione stroje to niekwestionowani liderzy popularności wśród późnośredniowiecznych tunik. Niejako w odpowiedzi na monopol "Bocksten-mana" chciałbym zauważyć, że dysponujemy o wiele większą bazą wykopalisk i pewnie warto z tego skorzystać. Na początek, dwie pierwsze z brzegu - H.41 i H.42

H.41 - męska czy żeńska ?
Tunika ma  10 klinowy wykrój i jest uszyta z dość cienkiej wełny w splocie skośnym 2x2 i skręcie nici Z/S. Jej pierwotny kolor to bardzo ciemny brąz - dotyczy to zarówno osnowy jak i wątku. Wśród zachowanych szwów daje się zauważyć, że uszyto ją starannie. Świadczą o tym dekoracyjne wykończenia typu "stab stitch", czasami połączone z ręcznie plecionym sznureczkiem. W klatce piersiowej całkiem dopasowana, ale nie przesadnie. Przedstawienia europejskie potwierdzają, że od pasa w górę ten typ odzieży mógł być dość obcisły. Poniżej znacznie rozszerzana. Obwód u dołu to nieco ponad 4m, co czyni ją "najszerszą" tuniką wykopalisk.
Od momentu wydobycia była obiektem dysput badaczy. Pierwotnie, na bazie budowy odnalezionego szkieletu, określona mianem "męska". W późniejszym czasie, przez niektórych, uważana za żeńską cotehardie ( dopasowane rękawy i duży obwód u dołu). W takim charakterze, suknia powinna jednak być bardzo dopasowana w klatce piersiowej, co z kolei przechyliło szalę zwycięstwa na wersję "męską". Faktem jest, że literaturze, w czasach nam współczesnych, widnieje jako "men's garment". Szkieletu nie widziałem, specjalistą od mody damskiej nie jestem, więc i sprzeczać się na siłę nie zamierzam ( liczę natomiast na wypowiedź koleżanek po fachu, coby ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości :) ).

Rękaw, jak w większości męskich tunik z Herjolfsnes pełny, z klinem przy ramieniu. Pomijając kwestię użytych szwów i wykończeń warto zauważyć, że jest zapinany na 16 materiałowych guzików. Są wykonane z tej samej tkaniny wełnianej, co reszta. Ich średnica waha się w przedziale 10-12mm W środku wypełnione zwitkami tkanin, które najprawdopodobniej były ze sobą sklejone.  
H.42
Kolejna, interesująca i "zapomniana" suknia męska.
Krój stosunkowo prosty, 6 klinowy. W przeciwieństwie do poprzedniczki, ta jest wykonana ze stosunkowo "ciężkiej" wełny. Splot i skręt nici taki sam, jak wyżej ( 2x2, Z/S). Co ciekawe, kolory wątku i osnowy różnią się od siebie. Wątek ma bowiem barwę brązową a osnowa czarną. Nie oznacza to jednak, że do produkcji użyto wełny pochodzącej z różnych zwierząt. Niektóre gatunki lokalnych owiec, takie jak 'Norwegian Spelsau', charakteryzują się bowiem innym kolorem włosa przy skórze, a innym "na zewnątrz". Jest to całkiem nierzadki patent stosowany w Herjolfsnes.
Szwy wykonano starannie, część jest prawie niewidoczna.Warto o tym pamiętać, kiedy następnym razem ktoś będzie chciał zaznaczyć ręczne szycie stroju poprzez 1,5cm odstępy w swoim ściegu wykonanym z dratwy lnianej...
Tunika posiada również nieobecne w licznych schematach boczne kieszenie. Podobnie jak wycięcie na szyję, są one wykończone przy użyciu ręcznie plecionego(tudzież plecionych) sznureczka/-ów.
Rękawy, jak wcześniej, pełne, z klinem przy ramieniu. W dolnej części można odnaleźć 13cm rozcięcia, które najprawdopodobniej zaszywano już po założeniu stroju. Nie znalazłem natomiast informacji jakoby rękawy, oprócz klina miały być dzielone. Schemat ten, obecny w niektórych krojach, wydaje się być błędy i potwierdzają to publikacja "Medieval Garments Reconstructed: Norse Clothing Patterns" E. Ostergard, A.Norgard i S. Nordtorp-Madson. Niedowiarkom polecam zajrzeć do literatury, natomiast ku niewątpliwemu, powszechnemu entuzjazmowi publikuję zaproponowany przez autorki krój.
Zwracam również uwagę wykroje innych strojów. Te obecne w internecie są często mocno uproszczone i odbiegają w znacznym stopniu od oryginałów. Warto o tym wiedzieć.

A więc ?
Nie widzę powodu by w rekonstrukcji ograniczać się jedynie do kilku najpowszechniejszych wzorów i wykopalisk. Baza źródłowa jest o wiele większa, co też starałem się udowodnić. Przedstawione tu tuniki stanową zaledwie mały fragment większej całości. Nie zamierzam jednak przepisywać na bloga całych książek - zachęcam do odrobiny samodzielności w poszukiwaniach.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę natomiast powiedzieć, że nie jest to ostatni wpis o tej grenlandzkiej wiosce...



6 komentarzy:

  1. Ooo.. ciekawe - po raz pierwszy słyszę, że Herjolfsnes jest mało popularne ;) Wśród moich koleżanek dużo ma tak szyte kiecki (szczególnie według kiecek 38 i 39). Ale to może kwestia jakiejś grupy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W kilku miejscach starałem się zaznaczyć, że wpis dotyczy mody męskiej. Ale, jeżeli już nawiązałaś do mody damskiej, to po krótkich poszukiwaniach stwierdzam, że to nie kwestia grupy, a wykopalisk. Po prostu nie ma innych sukni w Herjolfsnes, które zostałyby opisane jako damskie ;) No, może oprócz jeszcze jednej, dziecięcej.
    Przechodząc zaś do sedna artykułu, czyli mody męskiej, to na szybko naliczyłem od 6 do 8 tunik, które można by wziąć pod lupę i ładnie zrekonstruować, natomiast powszechne ( jeśli tak można powiedzieć) są tylko 3 modele, czyli w najlepszym razie 50%. I dlatego zwróciłem na to uwagę, przy okazji dodając kilka rzeczy od siebie w kwestii pewnych mankamentów, które czasami można zauważyć.
    Pzdr
    Numlock

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że mój komentarz nie zabrzmiał atakująco :)
    Bo podziwiam wszystkich, którzy swoje poszukiwania i badania potrafią i chcą przekazać szerszej publiczności :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zabrzmiał. Nie lubię natomiast zostawiać komentarzy bez odpowiedzi z mojej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie zawsze zastanawiają mnie w przypadku Herjolfsnes pytania czy dany strój jest męski czy damski. W przypadku wykopalisk z pochówków sprawa powinna być całkowicie jasna- chyba na podstawie szkieletu można jednoznacznie określić płeć denata.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. należałoby przywrócić i suknie męskie i suknie żeńskie, degradując spodnie do roli bielizny

    OdpowiedzUsuń